poniedziałek, 16 czerwca 2014

Prolog~ "Klatka"

Rozpostarłam swoje majestatyczne, waniliowe skrzydła, wzbijając się ku niebu. Uderzały we mnie podmuchy chłodnego, wieczornego wiatru, który przeczesywał tysiące moich piór. Wznosiłam się coraz wyżej, mijając po drodze kłębiaste chmury o przeróżnych kształtach. Ciepłe promienie zachodzącego już słońca, muskały moje ciało. Nagle poczułam ból w klatce piersiowej. Z początku niezdarnie szybowałam, jednak po chwili zaczęłam spadać. Leciałam w stronę ziemi coraz szybciej, nie mogąc w jakikolwiek sposób zapanować nad kierunkiem, wyznaczyć trasę. Znalazłam się w wykonanej z lśniącego złota klatce. Drzwiczki zostały zamknięte. Nie było żadnej drogi ucieczki. Obficie krwawiłam, wszystkie moje pióra zabarwiła szkarłatna czerwień. Jednak nie czułam bólu. Towarzyszyło mi jedynie rozgoryczenie. Powietrze stawało się coraz cięższe. Nie doceniałam wolności, póki jej nie straciłam. Zostałam więźniem.